Garść dobrych wieści z życia, nie w Albanii wszakże, choć jestem wam nadal winna jedną, ostatnią albańską historię, ale to może jutro, jeśli nie będę miała zbyt wielkiego kaca. Tymczasem historie będą polskie, no może z mojego punktu widzenia mało, ale…
Po pierwsze niedawno, bo dokładnie w beaujolais nouveau wygrałam pierwszą w moim życiu nagrodę! Weekend dla dwojga w Hiszpanii, nad morzem i wogóle… Nie będę się teraz nad tym rozwodzić, bo mam 13 miesięcy na zrealizowanie tego pobytu, więc pewnie jakaś relacja będzie – dodam tylko, że Andalucia, ja wszakże zawsze chciałam tam pojechać :) Przez cały weekend nie mogłam uwierzyć mojemu szczęściu. Pierwszy raz w życiu coś wylosowałam, było to nieoszukane losowanie, no i od razu najlepszą nagrodę wieczoru.
Jak mawia mój przyjaciel D: była to jaskółka w tunelu. Zresztą D losował i nie oszukiwał!
Następna rzecz przydarzyła się dzisiaj. Otóż dwa dni temu znów zdobyłam się na odrobinę nadziei i wysłałam moją książkę do kilku wydawnictw. Rezolutnie pomyślałam wszakże, że jak będą mi coś proponować, tłumacząc się niebotycznymi kosztami, jakie muszą ponieść w związku z produkcją nakładu, co w konsekwencji ma oznaczać, że ja ze sprzedaży książki niczego nie dostanę, to ja przynajmniej chcę wiedzieć, ile naprawdę kosztuje jej wydanie. W związku z tym wysłałam książkę także do wydawnictwa, które proponuje, że wyda książkę na życzenie. Pomyślałam, że nie wydam, bo mnie nie stać, ale zapytam i mnie wycenią. No i oto dziś rano mail – ponieważ książkę wysyłałam dwa dni temu w nocy, więc stwierdziłam, że przynajmniej ktoś mi odpisał, że nie interesuje ich taka ‚literatura’…
Tymczasem…
„Zapoznałem się z tekstem, oczywiście czytając obszerne fragmenty. Bardzo ciekawa proza. Zauważyłem, że warstwa dialogowa posiada niezbędną wartość dynamizmu, co już czyni Pani prozę cenną. Dobry zmysł obserwacyjny daje Pani możliwość kreślenia postaci i zdarzeń ze skrupulatnością średniowiecznego skryby. Ma Pani dar pisania dialogów, umiejętnie potrafi wyhamować lub przyspieszyć akcję. Gratuluję. A poniżej nasza propozycja, gdzie znajdzie Pani również kosztorys.
Proponuję umowę niewyłączną, to znaczy gwarantującą autorowi możliwość równoległego wydania książki w innym wydawnictwie, prawa autorskie pozostają przy Pani. Ze względu na tekst, który uważam za dobry, ceny bardzo zaniżyłem i zaproponowałem nasze działania.„
No i tym sposobem… Zaproponowano mi wydanie, jeśli poniosę 50% kosztów produkcji. Nie jest to propozycja marzeń, ale też nie jest to dramat. Przyjaciel już zaproponował 500zł za swoje logo na okładce, więc może po prostu zrobię taką akcję, powysyłam maile do wszystkich z propozycją, że logo za 500zł lub 1000zł? A może WY o tym powiecie swoim znajomym? Każdy zainteresowany otrzyma ode mnie dodatkowe informacje dotyczące promocji i dystrybucji. Wiecie, jak mnie znaleźć…
A o czym jest ta książka?
„Kosowo” to historia współczesnych trzydziestolatków, którzy gubią się w swoich uczuciach w poszukiwaniu tej jedynej miłości, w którą przecież już nie wierzą. Bohaterką jest Aniela, która straciła wszystko, na czym jej zależało – ukochanego mężczyznę, wiarę w siebie, umiejętność decydowania o swoim losie… Desperacko wplątuje się w kolejne związki, które mają być lekarstwem na złamane serce – najpierw w relację z wymarzoną kobietą, później w związek udający przyjaźń z transseksualistą. Jednak wciąż czeka na coś, co ponownie odmieni jej życie. Pewnego dnia dostaje list z przeszłości – mężczyzna, którego kochała nad życie, proponuje jej spotkanie w Belgradzie. Czy Anieli uda się odzyskać ukochanego i wiarę w miłość? Czy weźmie wreszcie odpowiedzialność za swoje życie?
Kosowo to stan umysłu naszej bohaterki, pełnej obaw i lęków, przejawiających się lekką postacią prawdopodobnie urojonej nerwicy. Sytuacje, które ją przerastają, czytelnikowi wydają się nieco banalne, a z całą pewnością zabawne. Jej filozofia życiowa, prosta i niewyszukana, jest w gruncie rzeczy szczera i poruszająca. Jej pragnienie miłości, prośba o czułość i ciepło, są poruszające. Jej problemem jest ucieczka od odpowiedzialności za własne decyzje, które kreują jej rzeczywistość. Aniela jest jak Kosowo – teoretycznie niepodległe państewko, które zawsze będzie leżało w strefie wpływów potężnego mocarstwa. Jej serce i umysł są jak Kosowo – kraina, która stale i bezskutecznie usiłuje się odrodzić ze zgliszczy po bratobójczych walkach. Mimo wszystko Aniela jest bohaterką, która rozczula czytelnika – w głębi duszy wszycy pragniemy, by życie wreszcie ułożyło się po jej myśli. Czy tak się stanie? Zakończenie pozostawia przestrzeń dla czytelniczej wyobraźni – każdy z nas może zdecydować na swój sposób o przyszłości Anieli, która w trakcie lektury staje się trochę jakby przyjaciółką, z którą przez chwilę straciliśmy kontakt, a teraz nadrabiamy opowieścią stracone lata…
Oczywiście książkę moją przeczytało już pewnie ze trzydzieści osób, co także oznacza piękne recenzje „Kosowa” od czytelników!
Od mamy A, pięknej kobiety z niedużego miasta, chwilę po pięćdziesiątce…
„Czytając „Kosowo” zrozumiałam, jak mało pytań zadawałam sobie i jak mało zajmowałam się własnymi emocjami. Obcując przez te kilka dni z Anielą postanowiłam nie zgrywać zbyt często bohaterki przed samą sobą i wykazać odrobinę odwagi w okazywaniu słabości (taki efekt terapeutyczny). Cudowny styl i poczucie humoru.”
Mam nadzieję, że jej się udało dotrzymać danego sobie słowa!Ja po otrzymaniu tego listu byłam tak wzruszona, że miałam łzy w oczach…
Kolejna od nauczyciela A, człowieka zupełnie mi nieznanego, który przeczytał książkę i napisał kilka bardzo, bardzo osobistych słów!
„Przeczytałem „Kosowo”. Cieszę się, że ktoś właśnie o tym napisał książkę. Od pierwszych stron wiedziałem, że chcę ją przeczytać całą, bo jej treść odbiorę osobiście. I tak też się stało, bo widzisz ja właśnie w swoim życiu trafiam na takie kobiety. Niezwykłe, ale totalnie niepoukładane. Bardzo inteligentne i wiedzące co należałoby zrobić, aby sobie to życie ułożyć, ale kompletnie nie potrafiące podjąć decyzji, nie mówiąc już o działaniu. Oczywiście jest to zasługą mężczyzn, których spotkały wcześniej. Ojców, partnerów, a najczęściej obu. Przez spustoszenie jakiego dokonali u tych kobiet – tak jak to jest ukazane w książce – prawie niemożliwy jest z nimi normalny związek. Wierz mi, próbowałem. Po kolejnej porażce mówię sobie, że teraz poszukam jakiejś poukładanej i nieskomplikowanej dziewczyny, ale nic z tego nie wychodzi. Takie w ogóle mnie nie kręcą. Wciąż fascynują mnie właśnie takie, jak bohaterka „Kosowa”. To nie wariatki i jest ich bardzo dużo, tylko raczej nie pokazują na co dzień jaki bałagan mają w głowie.Wierz mi, próbowałem. Bardzo chciałbym, aby ta książka została wydana. Powinno ją przeczytać jak najwięcej ludzi, przede wszystkim mężczyzn.”
No i oczywiście A, który czytał ją chyba jako pierwszy, pochłonął ją w jedną noc, w środku nocy pisał mi smsy w trakcie lektury, a na koniec napisał: WCIĄGA JAK CHODZENIE PO BAGNACH! Muszę jeszcze dodać, że to przez A skończyłam tę książkę, choć trudno te okoliczności nazwać sprzyjającymi… A – zemszczę się na Tobie w drugiej książce! Jestem w połowie jej pisania i uwierz mi – plan zemsty mam baaaardzo precyzyjnie ułożony…
Tym niemniej – fakty są takie, że jestem o krok od wydania pierwszej książki. Po dwóch latach od jej ukończenia. Trochę jeszcze nie mogę w to uwierzyć, ale mam na to cały weekend! Książka będzie miała wszystko, co trzeba, będzie do kupienia w Empiku, w księgarniach i po prostu to jest niesamowite!
Teraz, pokrzepiona tym faktem, powinnam jeszcze znaleźć lorda z zamkiem w Irlandii i go poślubić, bo w końcu nie dalej jak 2,5 miesiąca temu obiecałam, że przez kolejne 33 lata mojego życia będę miała 6 mężów. Czas zacząć realizować złożone sobie obietnice. Aha no i przed wyjazdem do Irlandii powinnam podpisać umowę przedwstępną na sprzedaż mieszkania. To by oznaczało, że znowu wszystko się układa, jak trzeba. No nic, jeszcze 11 dni do wylotu, wszystko może się zdarzyć.