Czas sobie płynie…

codzienność :), literatura, plan filmowy, wolontariat

Jak jest praca, to nie ma pisania! Miesiąc czasu zleciał jak chwila, kiedy to się stało? Tylko książki, filmy, filmy, filmy, książki… W międzyczasie plaża, flamenco, wizyty gości z Polski i dobre towarzystwo. 

Na początku września zyskałam kolejny stopień wtajemniczenia i zostałam trenerem edukacji pokojowej.  Dumna jak paw uniosłam się na chwilkę w przestworza, pełna myśli o lepszym świecie. Wolontariacka praca dla organizacji pozarządowych to coś, co płynie prosto z serca, z poczucia życiowej misji. Im bardziej się w to angażuję, tym bardziej otwierają się kolejne drzwi do dużych projektów, które dają wiele satysfakcji i pozytywnej energii na codzień. Oby tak dalej!

W międzyczasie zyskałam producentki filmu opartego na mojej książce. To nie są zwykłe producentki, to prawdziwe skarby! Dość powiedzieć, że dzięki ich staraniom rozmawiamy z Zentropą o projekcie, a berlińska reżyserka czyta książkę i niebawem wszystko się wyjaśni. Wpływamy na szerokie wody… Zaproponowano mi także współpracę przy scenariuszu filmowym, której nie mogłam się po prostu oprzeć i tak oto dostałam swoją życiową szansę. Ręce pełne roboty!

Czas też najwyższy skończyć książkę, skoro już wymyśliłam dla niej najbardziej zaskakujące i najlepsze zakończenie. Pozostaje tylko napisać te czterdzieści stron i wysłać do wydawnictw. Ale zanim to się stanie, za dwa tygodnie będzie można kupić doskonały zbiór opowiadań, w którym znalazło się także kilka słów ode mnie.

Cóż, po prostu chwilowy nadmiar szczęścia i teraz trzeba jeszcze popracować w znoju i pocie czoła, żeby za kilka miesięcy móc się cieszyć pięknymi rezultatami, o jakich całkiem niedawno mogłam co najwyżej pomarzyć.

Wybaczcie więc zaniedbania w pisaniu, za chwil kilka będzie znacznie więcej do poczytania, nie tylko na blogu.

Dodaj komentarz